Z życia Kościoła.
Przebaczamy i pamiętamy
Kwiecień jest miesiącem szczególnym w zbawczej historii. To miesiąc znaczony pamięcią tych wydarzeń, które dokonały się dwadzieścia wieków temu w Wieczerniku i na górze Kalwarii. Nad dniami kwietnia roztacza się nimb triumfu Wielkanocy zwycięstwa Chrystusa nad grzechem, nienawiścią, poniżaniem człowieka, jego zniewalaniem i śmiercią.
I chyba nie jest dziełem przypadku, bo w historii nie ma przypadkowości, że właśnie Kwiecień jest również MIESIĄCEM PAMIĘCI NARODOWEJ, a więc czasem szczególnej refleksji nad całą historią naszego narodu. To ważny czas i bardzo ważne zadanie. Naród tracący pamięć o swej przeszłości traci i swoje życie, swoją bytowość, swoją wolność.
Ta uroczystość przypomniała
wszystkim jej uczestnikom, że trzeba nam stale
pamiętać, uczyć się, wyciągać wnioski o tym, że
wolności nie kupuje się za walutę wymienialną.
Trzeba za nią płacić. I nasi ojcowie, nasze
matki, siostry i bracia, na przestrzeni dziejów,
a szczególnie podczas ostatniej niewoli
okupacyjnej zapłacili najtwardszą walutą, walutą
krwi, ogromnego cierpienia i życiem. Ci, co
przeżyli, co doczekali się wyzwolenia i dziś są — mimo upływu lat — wśród nas, są żywymi pomnikami. Im należy się szczególny szacunek i zwykła, ludzka wdzięczność. Oni uczą nas też tego, że o historii, historii własnego narodu nigdy zapominać nie wolno. |
Po Mszy św. odbyło się spotkanie w sali parafialnej. Po powitaniu przez ks. dr. Tomasza Wojtowicza, po przekazaniu pozdrowień od ks. biskupa profesora
Maksymiliana Rodego — również więźnia Sachsenhausen — nr obozowy 92301, a który
nie mógł wziąć udziału w tej uroczystości z powodu zdrowotnego, głos zabierali
byli więźniowie, a wśród nich zastępujący prezesa Klubu pan Kuźba Józef
— nr
obozowy 28912. Przedstawił on w krótkich słowach historie obozu
koncentracyjnego, przywołując na pamięć wielu duchownych (biskupów i kapłanów),
którzy „przewinęli się" przez ten obóz, ą zwłaszcza tych, którzy tam został i na
zawsze. Z uwagą wysłuchano też wypowiedzi kapłana Kościoła Polskokatolickiego
ks. seniora Czesława Jankowskiego, który wylegitymował się potrójnym
świadectwem: na lewej ręce wytatuowany numer — świadectwo Oświęcimia, na pasiaku
— wyszyty numer — świadectwo Sachsenhausen i wreszcie sam pasiak — świadectwo z
Mauthausen.
Warto tu nadmienić, iż spotkanie kilkudziesięcioosobowej grupy byłych więźniów z Sachsenhusen w dniu 17 kwietnia było już drugim takim spotkaniem. Pierwsze — w
sali parafialnej — odbyło się 24 stycznia 1994 r. To pierwsze, jak i to drugie
spotkanie było bardzo potrzebne i owocne. Można mieć nadzieję, że będą one
kontynuowane w przyszłości, bo dobrze jest, gdy ludzie spotykają się, poznają,
dzielą swoimi przeżyciami i doświadczeniami. A wszystkim, niech Bóg błogosławi i
pomnoży im liczbę jasnych dni życia w pokoju.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
(foto. Kazimierz Bałakier)